Strop chce pić - dzień drugi po wylaniu
21 sierpnia, sobota
O 6.00 rano mąż otworzył oko. Pierwsze słowa jakie usłyszałam "Idziemy na budowe..."
Obejrzał plac budowy po czym zabralismy się za podlewanie stropu (jeszcze) wiaderkami ale po śniadanku szwagier przywiózł agregacik od naszej OSP, kupilismy pompe i już to podlewanie szło super...
Uff a jednak co facet to facet...
I tak podlewaliśmy w sobotę, niedzielę, poniedziałek...
Zaczęły nas jednak martwić te pęknięcia na stropie . Ja to byłam przerażona. Po wszelakich konsultacjach zostalismy zapewnieni, że to skurcz betonu. Oczywiscie, że lepiej jakby się nie wydarzyło ale stało się i troche nam płyte porysowało. Strop nam sie przez to nie zawali.
A niżej widać ślady podlewaczy świeżego betonu
Teraz szukamy jakiegoś niedrogiego agregatu na budowę, bo mąż wyleci za niedługo, a ja znowu zostanę sama, a przecież jeszcze jeden strop będzie do podlewania
Jutro tez z samego rana zadzwonie do Energetyki ile jeszcze im zejdzie z tą budowa stacji trafo!