Wychodzimy z ziemi
Przez kolejne dwa dni (może więcej już nie pamiętam) nasi panowie szalowali fundamenty, by w końcu ponownie odwiedziły nas gruchy z betonem.


Wieczorkiem na budowie pojawiła sie pierwsza wiecha. Piekna :)

Jak juz pieknie zastygły nam fundamenty pomalowaliśmy je dysperbitem (jak dobrze pamietam) w sumie z bratową same śmigałyśmy z pędzlami. Fundamenty zasypaliśmy ziemią w środku - nie mam niestety zdjęć z tej ciężkiej pracy. Akurat byłam w delegacji. Jak widać rodzinka się ładnie spisała w tym czasie. Dziękuję!


W listopadzie, skoro pogoda sprzyjała (poza okropnym wiatrem) ociepliliśmy jeszcze fundamenty.


I tak juz zostało sobie do tego roku.
Komentarze